poniedziałek, 22 maja 2017

skóra

W weekend pojechaliśmy w góry.
Pewnie byśmy nie pojechali, gdyby nie zaproszenie do świętowania zmiany kodu u przyjaciół. Tak, to już ten czas, że ludziom zmienia się cyferka, ludziom z bliskiego otoczenia, w tym wiekowego, a do tego wymyślają, że życzą sobie imprezy na wyjeździe.
Wyszło mi, że skoro już jedziemy tak daleko (dwie godziny...) to pojedźmy sobie dzień wcześniej, bo w piątek, zażyjmy świeżego powietrza, ruchu w górach, czasu ze sobą a nie ze ścierką czy odkurzaczem.
Pojechaliśmy.
Chcąc przybliżyć dzieciom radość z przebywania w schroniskach górskich, zanocowaliśmy w takowym. Cena jak w dobrym pensjonacie. Żarcie gorsze. Warunki... No, my z małżonem w śpiworach, dzieciom zafundowałam pościel, niech mają (wciąż mam w pamięci reakcję Niny, kiedy podjechaliśmy pod hotelik w Reims - "co, tylko jedna gwiazdka??").
Zimno... Woda ogrzewana podgrzewaczem przepływowym albo paliła wrzątkiem albo ścinała zimnem z nóg. Dzieci piszczały i nie był to pisk radości.
Ale nic to. Poszliśmy rano w góry. Co się nastękały te moje latorośle to ich, fakt, że wiało i było zimno, szło się w chmurach i dla przeciętnego dziecka łażenie w górę i w dół w takich warunkach jest umiarkowaną atrakcją.
Dalsza część dnia była przyjemniejsza, bo dotarliśmy na miejsce urodzin, hoteliku zacnego, czystego i z odpowiednią ilością atrakcji (inne dzieci).
Pominę milczeniem imprezę i jej skutki dla zdrowia dorosłych.
Ważne, że w niedzielę znów ruszyliśmy na szlak. Iga płakała, bo jej ulubiony kolega zostawił ją w daleko w tyle. I kiedy w końcu go dogoniła postanowiła powrócić na chwile do nas, rodziców, upewnić się, że jest grzeczna (od tego zależało, czy dostanie dodatkowe strzały do świeżo zdobytego łuku - nota bene, strzelanie idzie jej koncertowo). Pech chciał, że się przewróciła, lekko zdarła skórkę na rączce. Rozmiar krzywdy to jakiś milimetr na milimetr.
I tak szła ze mną, przez chwilę, płacząc. A kiedy ból prawie przeminął, zorientowała się:
- Tam została moja skórka!
Trochę mnie zatkało, wobec czego nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Na wszelki wypadek przytaknęłam.
- A jak ktoś ją zdepcze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz