czwartek, 30 sierpnia 2018

back...

Powróciły. Wszystkie trzy. Moje żelki. I od razu w domu słychać prawie nieustający krzyk, śmiech i odgłosy używania zabawek. I pewnie słychać moje rosnące wnerwienie...
Wystarczyło z auta wnieść ich manele i nagle zabawki, ubrania, zeszyty i notatniki oraz cała reszta paskudztwa jest wszędzie.
Wczoraj żelki zrobiły kolację. Najpierw przestudiowaly dziecięca książkę kucharską, napisały menu i przystąpiły do dzieła. Iga zbierała zamówienia, Nina szykowała a Kacper bardzo chciał pomagać, ale że przeszkadzał był cały czas pzlrdzesuwany i odsuwany. Reakcją był jego protest.
Ostatecznie każdy dostał zamówione danie. I choć posiłkom uroku nie brakowało to do ideału z książki było im daleko.
Ale był to i tak jeden z najprzyjemniejszych posiłków jakie zjadłam w życiu!
Tak to właśnie żelki kończą wakacje. Szykujac się do nowych wyzwań!

wtorek, 21 sierpnia 2018

pozamiatane

Pst. Cichosza. O tym co dalej trzeba milczeć!
Biurka młodych dam zostały zrewidowane, z góry na dół, i to, co nie dało się upchnąć, zostało oddelegowane w niebyt. Biurka lśnią, ilość kredek mogłaby odpowiadać ilości moich torebek a ilość zeszytów, zeszycików, notesów, brulionów i innych akcesoriów piśmienniczych - ilości butów. Ale nie odpowiada. Nie miałam więc większego sentymentu, żeby bazgroły bez wartości oddać na papierowy złom.
Kiedy tak w przelocie Iga nawiedzała swój pokój, zapytałam, czy coś jej zniknęło. Odpowiedziała, że nie.
Znaczy, nie było to nic ważnego.

środa, 15 sierpnia 2018

przytulaski

Po ponad tygodniu spędzonym oddzielnie - dziewczyny na wyjeździe z jednymi dziadkami a Kacper stacjonarnie z drugimi - dziś dzieciaki nareszcie się spotkały. Przypuszczam, że bardziej tęsknił młody, dziewczyny miały wszak siebie. Ale i tak przytulancom i buziaków końca nie było.
Na koniec dzieci postanowiły, że będą spać razem. Mimo, że dziewczyny miały przygotowane posłanie szerokie i wygodne, uznały, że jest kwestią oczywistą, że będą spać z bratem.
I śpią.


poniedziałek, 13 sierpnia 2018

intymnie.... [zasłyszane]

- Babciu, ale pomożesz mi zrobić siusiu?
- No dobrze, Kacperku, ale sam nie możesz? Przecież potrafisz!
- Nie, Babciu, musisz mi pomóc.
- Ale czemu?
- Bo wtedy Ty będziesz myła rączki a ja nie.

czwartek, 9 sierpnia 2018

rogate wspomnienie

Kiedy byliśmy w Gdańsku, w marcu, o czym jeszcze przed hibernacją bloga zdołałam napisać, napotkaliśmy na stworzenie urocze i pokraczne jednocześnie.


Nina uznała, że wygląda jak latający kot, zostało więc mianowane kot-lecikiem, bo płynąc tak jakby leciał. A do tego ochrzczone Haroldem.
Nikt z nas nie miał pojęcia, co to za stwór, czemu ma plamki i ryjek dmuchająco-wciągający, ale ubawił nas setnie.
I dzisiaj dzwoni do mnie moje dziecko i relacjonuje:
- Mamo, pamiętasz Kotlecika Harolda? Bo byliśmy dzisiaj w oceanarium i tam był jego brat. I to jest kostera rogata, nie ma łusek tylko takie sześciokąty i jest jadowity!

Ustaliłyśmy, że poszukamy miejsca na akwarium dla Kotlecika. Po czym Nina wróciła do swoich zajęć wyjazdowych z dziadkami.

środa, 8 sierpnia 2018

reanimacja

Obiecuję sobie, potomkom, dla których w zasadzie tu pisuję jak i wszystkim, którzy z jakichś względów tu zaglądają, że poczynię postęp. I tym razem nie będzie to postęp w zanikaniu w sieci, ale wrzucę czasem hasło lub dwa, co by potomni wiedzieli, jak wyglądała ich codzienność.

Póki co, dodam tylko, że wakacje rodziców z dziećmi zostały zakończone. Było mieszanie - tydzień na kajakach, potem rozłąka i dzieci pojechały z dziadkami, a potem w Toskanii. Włochy kontemplowaliśmy kulturalnie - basenowo i wyjazdowo. Było kilka muzeów, zwiedzanie miasteczek, nurkowanie koło domu, lody, pizze i makarony. I dużo komarów też było. Oraz gorąco jak jasny gwint.
Teraz dzieci znów z dziadkami, z kuzynostwem, ciociami i wujkami bawi w różnych częściach Polski a my budujemy socjalizm.

Na szczęście nie tylko...