wtorek, 16 stycznia 2018

o-rzeszku

Jedno krzyczy. Drugie piszczy. Trzecie płacze. Czwarte szczeka. Coś gra w tle. Leci samolot. Zmywarka pierze. Lodówka buczy. Drga mi powieka. Mężowi drgają już obie. W końcu (mąż) nie wytrzymuje:
- Przestańcie, proszę! Każde z Was, jeśli ma mózg większy od orzecha, ma teraz zamilknąć!!
Na co Kacper:
- Orzecha? Mogę dostać orzeszka?

sobota, 6 stycznia 2018

wiosną

Ciepło się wreszcie zrobiło, postanowiłam wyciągnąć ekipę na spacer. Trawa się wprawdzie nie zieleni, miejsca bez smogu szukaliśmy 40 km od miejsca zamieszkania, ale się udało. Spacer obfitował w próby nawrócenia naszego psa na posłuszeństwo, zmiany zdania Kacpra co do sposobu noszenia lub nienoszenia (z cudnym wyciem towarzyszącym), słońce świeciło, można było oddychać - bosko.
Weszliśmy na wielką górę, posiedzieliśmy, zeszliśmy. Półgodzinny normalnie spacer zajął prawie dwie godziny, błoto walało się gęsto, ale było warto wreszcie ruszyć się poza dom, oczyszczany oczyszczaczem...
Wsiedliśmy do auta, Kacper szybko odpłynął, natomiast Nina ogłosiła, że pisze książkę, a Iga - robi ilustracje do niej.
Chwila nie minęła i Nina zaczęła z tyłu auta coś mruczeć z niezadowolenia. Zapytana o powód, odparła:
- Bo poprosiłam Igę, żeby narysowała sarenkę, a ona mi odpowiedziała, że sarenki są przereklamowane!