wtorek, 13 czerwca 2017

na niby

Tak się trochę czuję, jakby ostatnie 2 tygodnie były na niby. Udawane. Że wcale nie miały być takie, wcale w ogóle miało ich nie być, a skoro już były to udawajmy, że ich nie było. A że w ogóle to się nie wydarzyły.
Najsampierw, 2 tygodnie temu będzie, poszczepiliśmy Kacpra. A przy okazji Iga, którą bolało gardło, miała być obejrzana przez lekarza, ale ją zignorowano. W efekcie następnego dnia miała już prawie 40 stopni gorączki a zawezwani w trybie pilnym dziadkowie dzielnie pilnowali jej zdrowia sądząc, że infekcja dopiero się rozkręca. Żeby była jasność - zaczęło się niewinnym bólem gardła w czwartek, gorączką wieczorem, ciężkim piątkiem, nieco lepszą sobotą a skończyło... w niedzielę, kiedy nasze ciężko chore dziecko uparło się, żeby moczyć nogi w basenie.
Łatwo przyszło, łatwo poszło. Właśnie takich chorób, jeśli już muszą być, sobie życzę - krótko i intensywnie.
Najgorsze miało dopiero nadejść.
Otóż w ramach naszej pielgrzymki po lekarzach różnych specjalności z Kacprem i jego zawrotami głowy, na wtorek, 6 VI, zaplanowaliśmy wizytę u neurologa. Tuż po niej Ninka  miała egzamin.
Wizyta przebiegła w miłej atmosferze. Pani doktor poinformowała spokojnym głosem, że objawy Kacpra mogą świadczyć  o guzach mózgu albo o tętniakach i z uśmiechem na twarzy wypisała skierowanie do szpitala z adnotacją PILNE.
Ninka zagrała egzamin, ja wyszłam z pracy i pojechaliśmy do szpitala. Nie wiem w sumie, jak się czułam, bo nie pamiętam. To było jakieś 300 lat temu. Świetlnych lat.
Zostałam z gówniarzem na oddziale. Procedury przyjęciowe chwilę trwały, nikt nas nie wyśmiał, nikt nie odesłał. Jedynie szczyl jakiś, młody chirurg, skrytykował, że na izbę przyjęć przyjechaliśmy w komplecie, czyli także z dwoma zdrowymi dziewczynami. Niewiele brakowało, a przegryzłabym mu grdykę, bo tłumaczyć, że w tej chwili średnio mnie interesuje jego zdanie, zwyczajnie nie miałam siły. A na hasło, że dziewczyny mogą się od innych zarazić rotawirusem czy ospą odwarknęłam tylko, że są szczepione.
Położyli nas na sali z 13-latką. Kacper miał szybko zasnąć, żeby można było zrobić mu tomograf - co powinno wskazać, czy ten jego pusty łeb ma jakieś składniki, które powinny nas, dorosłych, martwić. Kacper był zmęczony. Kacper za diabła nie chciał zasnąć.
Wpuścili mu do dupki jakiś lek zwiotczający - efekt był taki, że słaniał się na nogach, przewracał i obijał, ale nie zasnąć - a była już 21. Oczywiście nie dał sobie pomóc podczas łażenia, więc obijał się o sprzęty i krzyczał, kiedy go dotykałam.
Dość dodać, że zasnął dopiero około 23. W międzyczasie obudził pół oddziału i zdołali nas przenieść do pokoju, który potem dzieliliśmy z 4-miesięcznym gościem, który ważył więcej niż Kacper (i jego mamą) i półtoraroczną dziewczynką, która dziwnie oddychała (i jej mamą). Nie wiem, czemu dziwnie. Do dzisiaj wie tylko mama dziewczynki.
Usypiałam go na różne sposoby - nosząc, kładąc się z nim, próbując wybawić. Nic. W końcu pielęgniarka umieściła nas po prostu w pustym pokoju zabiegowym, gdzie gówniarz odpłynął...
Zaniosłam go na ten CT, nawet się nie ruszył podczas badania. A potem przeżyłam dość długie 60 minut. w trakcie których lekarze oglądali obraz głowy gościa. I kiedy lekarka wlazła do pokoju i teatralnym szeptem oznajmiła, że wynik jest dobry, to...
Na dobry początek się poryczałam, żeby ten element mieć za sobą. Potem chwilę się pokręciłam po korytarzach szpitalnych, przemyślałam sprawę i już wiedziałam - gość jest zdrów.
I z tym nastawieniem z dużym spokojem przyjmowałam kolejne katusze - badanie dna oka, badanie krwi czy informacje o rezonansie (przy znieczuleniu) czy EEG.
Wynik taki, jak sobie ustaliłam - młody jest zdrowy.
Wypuszczono go wczoraj, w poniedziałek.
Dzisiaj byłam na wycieczce służbowej w stolicy.
Jutro muszę nadrobić prawie 2-tygodniowe zaległości, bo choć i w piątek i w poniedziałek w robocie byłam, to mimo wszystko lekko nieobecna...
Nie pamiętam, jak się nazywam. Nie pamiętam wiele, chyba muszę iść spać...

2 komentarze:

  1. oj nie dziwie Ci się, ze chcesz jak najszybciej zapomniec o tych 2 tygodniach. Najważniejsze, że Kacper jest zdrowy :) A te zawroty głowy może są od skoków cisnienia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze że wiesz, że to nic poważnego. Ze nic mu nie jest. Resztę da się nadrobić. Ściskam. Ps. Pamiętam jeszcze ten tymkowy szpital. Alternatywna rzeczywistość. ..

    OdpowiedzUsuń