środa, 12 września 2018

brzydkie słowo na k.

Nie wiem, jak te dzieci rozumują. Jak ja bym zrobiła coś, co nie jest godne pochwały, to bym to jakoś próbowała ukryć. Jak zjem batonik to wyrzucam papierek jeszcze zanim strawię zawartość, bo jakby kto zobaczył, że ja, taki propagator życia bez cukru...
Nie jem batoników, to był przykład.
Nie jem, no! Czasem jadam kawałek czekolady, jak ktoś do pracy przyniesie. Ale rzadko!
Oj, bo jeszcze coś mi się wymsknie...
Dzieci nie mają tego rodzaju przemyśliwań. Ileż to razy w plecaku słoneczka naszego najstarszego znajdowaliśmy niezjedzone śniadanie! Papierki po cukierkach! A wystarczyło wyrzucić....
Nie sądziłam, że i u młodszej tak szybko rozpocznę akcję "grzeb, grzeb". Osobiście odczuwam lekki wstręt przed zaglądaniem w nieswoje miejsca, a za takowe uznaję tornistry. Jednak vis maior, nie poradzę, ufać znaczy kontrolować, czy jakoś tak.
I dogrzebałam się u Igi pięknej kartki... Wzięłam kartkę i zaniosłam do autorki dzieła. Pokazuję. Na kartce trzy słowa, dokładnie takie:
KUPA
KURWA
DUPA

Do kupy była nawet ilustracja! Z gronem miłośniczek, much. Dupy nie odnotowałam, jaśnie pani ze środka stawki takoż nie było.
Dziecięciu zapłonęły policzki żywym ogniem, zasłoniła się kocykiem, oczka schowane, widzę, że wstyd jakowyś łezki do oczku wprowadza. Zaprosiłam stworzenie na rozmowę. Oczy schowane nadal. Proszę, żeby wyjaśniła, co to jest, to w środku. Coś zza kocyka odburknęło, ale nie dosłyszałam. Poprosiłam, żeby wychynęła zza płachty, bo tłumik głuszy wypowiedź. W końcu wyjrzała i potwierdziła, że chowa się, bo się wstydzi.
Dopytuję.
Ona nie wie, co znaczy KURWA, wie, że to brzydkie słowo.
Głęboki wdech.... Mój, nie jej....
Bo to koleżanka napisała.
Wydech.... Mój....
Naprawdę, koleżanka!
Wdech i wydech jakby przyspieszyły.
Ona więcej nie będzie.
- Iguniu... Nie używa się...
Poleciałam jakąś gadką, nawet nie wiem, czy politycznie poprawną, bo coś o żulozwierzach było, ale nie mogłam się powstrzymać. Po raz któryś tam próbowałam przekonać dziecko, że brzydkie słowa w ustach młodej istoty brzydko brzmią, że sobie nie życzę i już na pewno nie chcę, żeby używała słów, których nie rozumie.
Gadki na Igę źle działają. Ona widzi, że dymu nie będzie, tylko mały i krótki pożar. Już z końcem mojej przydługiej przemowy widziałam, że humor powoli powrócił, płachta - kocyk został odłożony, jak tylko skończyłam Iga z uśmiechem, choć wciąż z pozostałością łezki w oku, stwierdziła:
- No, ale KUPA to nie jest brzydkie słowo. Poza tym musiałam je napisać, bo obok jest kupa. I muchy na niej!

2 komentarze:

  1. Leżę i kwiczę :-D Uwielbiam Iguanę :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona mi nie ułatwia działalności rodzicielskiej, bo na takie dictum omal nie wybuchłam śmiechem. Na pewno mój zapał do opierniczania się skończył.

    OdpowiedzUsuń