poniedziałek, 10 września 2018

poszli

Kacper trochę płakał przez pierwszych kilka dni, ale tylko w drodze do przedszkola i po wejściu tam. Wiadomo - nowe twarze pań i dzieci, nowe otoczenia, przerwa wakacyjna. Jednak stres trwał jakieś 3 dni i od czwartku Kacper maszerował z uśmiechem, a już na pewno bez płaczu.
Trzecie dziecko, ale pierwsze moje, które adaptację przeszło w tak ekspresowy sposób.
Pierwsze dni Igi też, póki co, udane. Dziecku spieszy się do szkoły, szykuje się do niej, przejęta, zeszyty przegląda i tak cudnie o wszystkim pamięta! Niewiele opowiada, co się tam dzieje, na lekcjach czy tuż po i jestem bardziej niż pewna, że bardzo się przejmuje nową sytuacją, bardziej niż po niej widać. Ale jakoś tak się u nas porobiło, że to wygadane, odważne i mądre stworzenie rzadko ma szansę przegadać starszą siostrę czy potrzebującego, maleńkiego braciszka. Choćbyśmy się nie wiem jak starali.
Nina zaś piątą klasę rozpoczęła od pilnego notowania w zeszytach, ambitnego postanowienia niezapominania o zadaniach domowych i uczenia się na sprawdziany. Do szkoły wbiega jak do domu, koleżanki już czekają, plotki, rozmowy, telefony (niestety...). Prawie nastolatka!

I jeszcze taka zasłyszajka, od Pani z przedszkola, na zakończenie krótkiego wstępu przedszkolno-szkolnego.
Pani opowiedziała dzisiaj, kiedy odbierałam Kacpra, jak to powiedziała do jednej z dziewczynek, że jest bardzo rozczochrana po spaniu. Stojący nieopodal Kacper skomentował zaś:
- A ja jestem śliczny!

1 komentarz: