środa, 20 stycznia 2016

wędrówki

Pojechałam rano z młodym. Pediatra stanu zapalnego nie widzi, ale nie może tego stwierdzić, bo skoro jest ropa to do środka nie zajrzy. Kazała nam jechać do laryngologa.
No to pojechałam. Odczekalam swoje żeby dowiedzieć się, że doktor mnie nie przyjmie , bo ludzi za dużo.
No to przyjechałam jeszcze raz. Lekarka obadala i odroczyla wyrok - na razie stosujemy kropelki i liczymy, że minie... Bo w uchu ropa jest i zasłania widok.
No i znów areszt domowy. I znów leki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz