poniedziałek, 30 maja 2016

Kasa

Siedzimy i czekamy. Na Ninę, która pływa tam i z powrotem (coraz ładniej pływa, czy to żabą czy kraulem) i na obu panów K., którzy pojechali do wielkiej niebieskiej parówy (niektórzy nazywają ją SKY TOWER), gdzie Iga chodzi na HIP-HOP, aby ustalić przyszłoroczny udział trolla w zajęciach.
No więc czekamy. Iga zdążyła pobawić się ze mną w berka, w chowanego, wleźć wielokrotnie pod zraszacze okolicznych trawników, zdjąć buty i skarpety i brodzić w mini-fontannie, odwiedzić toaletę, wleźć na stolik, zleźć i tak z pięćdziesiąt razy, łaskotać i być łaskotaną, pooglądać jak pływa Nina. I jakiś miliard innych czynności, a minęło dopiero 20 minut.
No to pytam ją, licząc, że wdamy się w interesującą, zajmującą umysł i czas, intelektualną pogadankę, może trochę zahaczając o tematy filozoficzne:
- Iga, a co byś chciała na Dzień Dziecka?
- Hmmm... W sumie to nie wiem.
- No, wymyśl coś, co sprawiłoby Ci frajdę.
- Już wiem! Chciałabym dostać kasę!
Przyznaję, zdębiałam. Pomyślałam, że tego jeszcze nie grali, żeby niespełna pięciolatka miała już takie oczekiwania! I to słownictwo! Kasa, nie pieniądze! Od razu, rzecz jasna, myśl - gdzie popełniłam błąd, przecież my w domu wcale dużo o pieniądzach nie rozmawiamy, nie przy dzieciach w każdym razie. No owszem, staram się im wpoić szacunek do rzeczy, które przecież kosztują, a pieniądze nie rosną na drzewach, tylko należy je ciężką pracą zdobyć. Te pieniądze, nie drzewa. Czasem wspomnę, że na coś tam nas nie stać, ale żeby od razu, że chce kasę...? Byłam w takim szoku, że nawet nie zdążyłam poczuć rozczarowania własnym dzieckiem.
- Ale jaką kasę - spytałam, w sumie nie mając wielkiej nadziei, że dowiem się czegoś więcej - na oszacowanie ilości, jaka by jej była potrzebna do czegokolwiek raczej szans nie ma, ten grzdyl nie widzi "wartościowej" różnicy pomiędzy 12 a 50, poza nazewnictwem.
- No, kasę, taką jak ma Babcia Teresa. Ja miałabym swoją a Nina swoją i mogłybyśmy się bawić.

To teraz wyjaśnienie. Kasa, którą ma Babcia, to taka zabawkowa kasa ze sklepu, gdzie można bawić się w robienie zakupów i płacenie. Kasa, to chyba oczywiste, nie?

Chyba mój łeb nie wytrzymuje temperatury i natłoku danych, również o kasie...

1 komentarz: