Nuda, nuda powiadam. Nic się nie dzieje. Tylko gorączka, ból gardła, katar, osłabienie, wysypka, choroba.
Odnoszę wrażenie, że ostatnie tygodnie właściwie tylko zdrowia dotyczą. Plany wprzód też mało zróżnicowane - szczepienie, ortodonta (no, ten akurat był dzisiaj, ale jeszcze jeden i tak będzie w tym miesiącu), badanie małżonka, alergolog, kardiolog, badanie jamy brzusznej, badanie uszka...
No zdurnieć idzie.
Wrrr...
A gdyby tak (uwaga, będę marzyć)...
"Byliśmy dzisiaj na rewelacyjnej wystawie w muzeum. Dotyczyła (...). A po wyjściu niespodzianka! Spotkaliśmy (...) i razem poszliśmy najpierw na spacer a potem na obiad, do takiej sympatycznej małej knajpeczki (...). A w niedzielę z kolei zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerową, piknik na trawie i granie w (...). Po południu przyszli (...), dzieciaki szalały a starszaki trochę mniej, choć równie sympatycznie. Tydzień też się szykuje cudny, bo (...)".
Nie można by tak? Naprawdę nie dałoby się?
Aż tak? :(
OdpowiedzUsuńNo niestety... Mnie zaraza powoli opuszcza, dziewczyny i K. zdrowi, ale już Kacper dziś śpi więcej niż spał jako noworodek. Gorączki nie ma, ale...
OdpowiedzUsuńA te plany zdrowotne to tylko najbliższy miesiąc. Kto wie, co będzie dalej?
Nudne to i irytujące.