Nie jest dla nas łaskawy ten rok. Zdrowotnie. W pozostałym
zakresie nie mam prawa narzekać i mam nadzieję, że tak pozostanie. Zdrowotnie
niech się jednak odmieni, jak najszybciej…
No bo po tym zapaleniu gardła, kiedy to Nina poradziła sobie
prędziutko a Iga męczyła się całkiem długo, najpierw z gardłem a potem z jakąś
infekcją w ustach (tak do początków lutego to trwało a zaczęło się przecież na
Dzień Babci) przez chwilę spokój był. Drżałam o młodego i to jego ucho, w
ubiegły czwartek okazało się, że niepotrzebnie, bo ucho jest zdrowe.
I jeśli chodzi o zdrowe dzieci w lutym to koniec wyliczanki.
W środę, 17 lutego, Iga podniosła sobie temperaturę a mi
ciśnienie. Została w domu, częściowo z K., potem ze mną. W sobotę już była
całkiem zdrowa, tylko nos zapchany, ale u niej to norma bez konsekwencji.
Poszła do przedszkola w poniedziałek.
W środę 24 lutego Nina obudziła się z bólem głowy i, jak się
okazało, stanem podgorączkowym. Takie rzeczy mijają jej prędko, sądziłam że już
następnego dnia wybierze się do szkoły. Niestety, nie minęło.
Iga zagorączkowała wieczorem w środę, więc od czwartku
wspierają nas siły pomocowe w postaci mojej Mamy.
W piątek Nina, zamiast czuć się lepiej, miała już 39 stopni,
zablokowany nos, kaszel, ból głowy i kiepskie samopoczucie… Iga się trzymała
całkiem nieźle.
W sobotę Nince jakby zaczęło przechodzić, wprawdzie jeszcze
coś tam gorączkowego miała, ale już widać było po niej, że jest lepiej, od
niedzieli w zasadzie dochodzi do siebie. Ale słaba jest niesamowicie i mocno
marudna.
Za to Iga od niedzieli zaczęła bardziej gorączkować, wczoraj
pojechałam z nią do lekarza, który usłyszał coś w płucach. CRP nie wykazało
infekcji bakteryjnej, więc ani myślę dawać jej antybiotyku, dzisiaj mój
małżonek pojechał z Igą do lekarza i lekarka już się raczkiem wycofała z
pomysłu zapalenia płuc. Przesłyszała się wczoraj czy jak? Jeszcze Iga lekko
gorączkuje, ale zdecydowanie ma się lepiej.
Stan na dziś jest więc taki, że Nina jest osłabiona po
infekcji a Iga jeszcze jest chora.
W sumie po raz pierwszy od bardzo długiego czasu widziałam
Ninę w takim stanie. Naprawdę źle się czuła, była bardzo osłabiona i nie
potrafiła sobie z tym poradzić. Nie umie dziewczynka chorować. Nie potrafi
porządnie wysmarkać nosa, inhalacje dłuższe niż 30 sekund ją irytują, kaszlanie
dłużej niż 3 minuty powoduje histerię, autentyczną histerię, z płaczem, rzucaniem
się na łóżko, krzykami typu „gdybyś wiedziała, jak ja się źle czuję” i
generalnym poczuciem, że życie jest bez sensu.
Może i lepiej, bo świadczy to o tym, że dziecko co do zasady
nie ma doświadczenia w chorowaniu, bo zdrowe jest, ale jednak zabrakło mi hartu
ducha i godności w tym chorowaniu ;)
Iga zaś dzielnie znosiła wszystkie syropy, inhalacje, nawet w
kwestii pobrania krwi straszyła ją tylko wizja igły („mamo, ale ja nie chcę
wenflonu” – biedne dziecko, ma już traumę po szpitalach), nawet nie jęknęła
jednak, kiedy pielęgniarka dobrała się do jej paluszka. Noska też wysmarkać nie
umie, ale teraz robi to za nią odkurzacz. W końcu się zdecydowałam na to
urządzenie przedziwne i faktycznie, nie wysysa z głowy nic, poza katarem.
Przynajmniej na to wygląda.
I w ten oto sposób weekend mieliśmy pełen atrakcji. Nie
pamiętam, jak minął. Ponoć był. Ostatnio bowiem dni polegają głównie na
gonieniu dziewczyn, żeby na młodego nie ziały tymi swoimi prątkami.
Bardzo bym sobie życzyła, żeby była to OSTATNIA akcja
infekcyjna tego roku, a przynajmniej szkolnego. Mam serdecznie dość biegania po
przychodniach, ładowania w dzieciaki litrów dziwnych substancji, zamartwiania
się, czy aby na pewno dobrze robię (a w zasadzie – czy moja diagnoza jest
słuszna), nasłuchiwania i różnicowania kaszlu, kichnięć i innych skarg. I tego
kiszenia się w domu, wszyscy siedzą sobie na głowie, gorączkujących dzieci.
Wrrr….
Cieszę się, ze mózgi dziewczyn zostały na miejscu ☺ U nas to samo. Bianka zapaleniem oskrzeli kibluje drugi tydzień w domu. W myśl akcji "oddaje tobie co kryje w sobie " teraz Tymol ma antybiotyk nos zabetonowany i kaszel taki ze. ... echhh Oczywiście oboje pochorowali się przed weekendem i w tygodniu kiedy Andrzej wychodzi z domu o 12 I wraca o 23 A my sie kisimy bo nawet na spacer nie... obłęd jakis. Czekam żeby dzień się skończył choć noc nie jest lepsza Młody budzi się kilkanaście razy, płacze, marudzi, nie może oddychać. .. dzieci. Sama radość...
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze mózgi dziewczyn zostały na miejscu ☺ U nas to samo. Bianka zapaleniem oskrzeli kibluje drugi tydzień w domu. W myśl akcji "oddaje tobie co kryje w sobie " teraz Tymol ma antybiotyk nos zabetonowany i kaszel taki ze. ... echhh Oczywiście oboje pochorowali się przed weekendem i w tygodniu kiedy Andrzej wychodzi z domu o 12 I wraca o 23 A my sie kisimy bo nawet na spacer nie... obłęd jakis. Czekam żeby dzień się skończył choć noc nie jest lepsza Młody budzi się kilkanaście razy, płacze, marudzi, nie może oddychać. .. dzieci. Sama radość...
OdpowiedzUsuń