Miesiąc temu wyciągnięto mi szkraba na świat. Wyszarpano mi
go raczej, a ten, krzyknąwszy, że tak się nie godzi, zaczął świat uważnie
oglądać. Nie awanturował się nadmiernie wiedząc chyba, że to na nic.
Miesiąc temu o tej właśnie porze jęczałam z bólu przy prawie każdym
ruchu, kręgosłup miałam jak połamany a leżeć mogłam tylko na plecach. Tymczasem
młody spał w najlepsze w swoim jeżdżącym wózku, przywożony na jedzenie szybko
się nasycał i zasypiał zadowolony.
W tym akurat zakresie wiele się nie zmieniło – kiedy się
naje i nic w brzuchu nie jeździ (albo w jelitach) – też chętnie i spokojnie
śpi. Uśpiony wieczorem, co czasem zajmuje do godziny, śpi elegancko. Na ten
przykład ubiegłej nocy przespał od 1.30 do 5.30.
Wracając do protestów – nie jest to awanturujące się
dziecko. Woli najpierw jęknąć, lekko się skrzywić, chwilę pomarudzić i dopiero
kiedy to nie przynosi efektów – dać znać o sobie. Potrafi, oczywiście, płakać i drzeć się w niebogłosy, w końcu jest zdrowym dzieckiem, ale zdarza mu się to naprawdę rzadko i w zasadzie z dwóch powodów - nadmiaru powietrza w brzuchu lub nieumiejętności zaśnięcia.
Liczę, że tak pozostanie i częstszych awantur nie będzie.
Nocki zatem mamy idealne. Nie znaczy to, rzecz jasna, że się
wysypiam – bo choć mogłabym położyć się spać wraz z nim lub chwilę po,
korzystam z tych chwil ciszy i spokoju i siedzę do nocy. Nocki byłyby jeszcze
bardziej idealne, gdyby były przesypiane bez przerw i do 9 lub 10, ale nie
bądźmy drobiazgowi i czepliwi, i to nadejdzie. To pierwsze, na drugie nie
liczę, sądząc po starszym rodzeństwie.
Z jedzeniem Kacper nie ma wielu problemów, poza tym, że
stęka, jęczy, beka i ulewa, bo tempo wypływu pokarmu nadal stanowi dla niego
wyzwanie. Męczy się, chłopina. Odsuwa się w trakcie, czasem się krztusi,
regularnie połyka powietrze. To trochę nam utrudnia proces spożywania, bo
zapowietrzony koleś to jęczący koleś, trzeba go nosić, poklepywać i liczyć, że
to beknięcie jest tym ostatnim. Najczęściej nie jest i jeszcze długo po
jedzeniu potrafi solidnie, tak z trzewi, wydobyć odgłos…
Odgłosy wydobywają się też niżej. Też solidne. Pieluchy
zacznę chyba ważyć, robiąc konkurs i idąc na rekord.
Młody całkiem lubi kąpiele, nie lubi być z nich wyciągany,
co też jest dzieciową normą. Lubi przewijanie, najczęściej się wówczas uspokaja nawet
podczas sroższych awantur. Ubieranie znosi z godnością, lekko sapiąc, kiedy
traci kontakt wzrokowy z otoczeniem. Nawet czapki daje sobie założyć, choć te
zjeżdżające na oczy zasadnie go irytują.
Uśmiecha się przepięknie, całą swą pustą jamą gębową, nie
tylko do mnie. Potrafi też do Niny. Idze też się udało parę razy załapać, a
chyba i ojcu. Ale głównie obdarza mnie tym uśmiechem, co jest, w sumie,
zrozumiałe…
Kacper dzielnie znosi wszelkie nasze eskapady. Muszę o nich
osobno wspomnieć, ale pisząc o smyku muszę napomknąć, że jakoś bardzo nie
narzeka. Nie zawsze podoba mu się ładowanie do fotelika samochodowego, ale już
na miejscu, niezależnie czy jest ono wewnątrz czy na zewnątrz budynku, albo
sobie śpi albo też rozgląda się po okolicy całkiem przytomnym wzrokiem. Marudzi
głównie po jedzeniu, z powodów jak wyżej.
A co do spania w dzień. No cóż o stałych porach drzemek mogę
jeszcze pomarzyć, choć kiedy już przyśnie to potrafi na te 2-3 godziny „zniknąć”.
Uregulujemy i pory, zapewne spacerami.
W sumie – fajny gość. Nie mogę powiedzieć, że jakoś specjalnie
rozważałam, jak to będzie, kiedy pojawi się na świecie, ale na pewno lekko się
obawiałam, że będzie ciężko. Nie jest. Może to, że dziewczyny są naprawdę mocno
samoobsługowe, że bawią się i zajmują sobą, że Ninka, anioł nasz, pomaga przy
Idze, co nawet przy drobiazgach ma znaczenie? A to jej pastę nałoży na
szczoteczkę, a to pomoże przy myciu czy ubieraniu. Iga też, poza tym, nie jest jakąś mocno wymagającą zaangażowania,
dziewczynką, bo jest tak mocno samodzielna, że czasem aż za mocno.
A może pomaga podejście, bardziej wyluzowane? Z większym
dystansem i bez stresu? Dzieci też to czują. Kto wie?
Tak więc gość sympatyczny, jest trochę roboty i z nim i w
ogóle, ale dramatu, którego można by się spodziewać – nie zanotowałam.
Uf. Obym nie zapeszyła na kolejny miesiąc...
Fajnie☺ Ale wykasuj ten fragment o nocach a ja udam ze to nie przeczytałam .... wrrr Mi się już laktacja ustabilizowala więc najpierw koleś wkur. .. się ze nie leci i się drze, a potem wkur. .. się ze leci za szybko. Faceci Nie dogodzisz😀
OdpowiedzUsuńU nas dziś pobudki 24, 2 - gadulenie do 3.30, 5 I o 6.15 definitywna. ., ale w ramach rekompensaty siedzi od godziny w foteliku zachwycony faktem ze jak wierzga kończynami dolnymi i gornymi to zabawki na palaku aż fruwaja. I za to to lubię, Blanka posiedziala Max minute
OdpowiedzUsuń