niedziela, 20 września 2015

Kacper ma miesiąc!


Miesiąc temu wyciągnięto mi szkraba na świat. Wyszarpano mi go raczej, a ten, krzyknąwszy, że tak się nie godzi, zaczął świat uważnie oglądać. Nie awanturował się nadmiernie wiedząc chyba, że to na nic.

Miesiąc temu o tej właśnie porze jęczałam z bólu przy prawie każdym ruchu, kręgosłup miałam jak połamany a leżeć mogłam tylko na plecach. Tymczasem młody spał w najlepsze w swoim jeżdżącym wózku, przywożony na jedzenie szybko się nasycał i zasypiał zadowolony.

W tym akurat zakresie wiele się nie zmieniło – kiedy się naje i nic w brzuchu nie jeździ (albo w jelitach) – też chętnie i spokojnie śpi. Uśpiony wieczorem, co czasem zajmuje do godziny, śpi elegancko. Na ten przykład ubiegłej nocy przespał od 1.30 do 5.30.

Wracając do protestów – nie jest to awanturujące się dziecko. Woli najpierw jęknąć, lekko się skrzywić, chwilę pomarudzić i dopiero kiedy to nie przynosi efektów – dać znać o sobie. Potrafi, oczywiście, płakać i drzeć się w niebogłosy, w końcu jest zdrowym dzieckiem, ale zdarza mu się to naprawdę rzadko i w zasadzie z dwóch powodów - nadmiaru powietrza w brzuchu lub nieumiejętności zaśnięcia.

Liczę, że tak pozostanie i częstszych awantur nie będzie.

Nocki zatem mamy idealne. Nie znaczy to, rzecz jasna, że się wysypiam – bo choć mogłabym położyć się spać wraz z nim lub chwilę po, korzystam z tych chwil ciszy i spokoju i siedzę do nocy. Nocki byłyby jeszcze bardziej idealne, gdyby były przesypiane bez przerw i do 9 lub 10, ale nie bądźmy drobiazgowi i czepliwi, i to nadejdzie. To pierwsze, na drugie nie liczę, sądząc po starszym rodzeństwie.

Z jedzeniem Kacper nie ma wielu problemów, poza tym, że stęka, jęczy, beka i ulewa, bo tempo wypływu pokarmu nadal stanowi dla niego wyzwanie. Męczy się, chłopina. Odsuwa się w trakcie, czasem się krztusi, regularnie połyka powietrze. To trochę nam utrudnia proces spożywania, bo zapowietrzony koleś to jęczący koleś, trzeba go nosić, poklepywać i liczyć, że to beknięcie jest tym ostatnim. Najczęściej nie jest i jeszcze długo po jedzeniu potrafi solidnie, tak z trzewi, wydobyć odgłos…

Odgłosy wydobywają się też niżej. Też solidne. Pieluchy zacznę chyba ważyć, robiąc konkurs i idąc na rekord.

Młody całkiem lubi kąpiele, nie lubi być z nich wyciągany, co też jest dzieciową normą. Lubi przewijanie, najczęściej się wówczas uspokaja nawet podczas sroższych awantur. Ubieranie znosi z godnością, lekko sapiąc, kiedy traci kontakt wzrokowy z otoczeniem. Nawet czapki daje sobie założyć, choć te zjeżdżające na oczy zasadnie go irytują.

Uśmiecha się przepięknie, całą swą pustą jamą gębową, nie tylko do mnie. Potrafi też do Niny. Idze też się udało parę razy załapać, a chyba i ojcu. Ale głównie obdarza mnie tym uśmiechem, co jest, w sumie, zrozumiałe…

Kacper dzielnie znosi wszelkie nasze eskapady. Muszę o nich osobno wspomnieć, ale pisząc o smyku muszę napomknąć, że jakoś bardzo nie narzeka. Nie zawsze podoba mu się ładowanie do fotelika samochodowego, ale już na miejscu, niezależnie czy jest ono wewnątrz czy na zewnątrz budynku, albo sobie śpi albo też rozgląda się po okolicy całkiem przytomnym wzrokiem. Marudzi głównie po jedzeniu, z powodów jak wyżej.

A co do spania w dzień. No cóż o stałych porach drzemek mogę jeszcze pomarzyć, choć kiedy już przyśnie to potrafi na te 2-3 godziny „zniknąć”. Uregulujemy i pory, zapewne spacerami.

W sumie – fajny gość. Nie mogę powiedzieć, że jakoś specjalnie rozważałam, jak to będzie, kiedy pojawi się na świecie, ale na pewno lekko się obawiałam, że będzie ciężko. Nie jest. Może to, że dziewczyny są naprawdę mocno samoobsługowe, że bawią się i zajmują sobą, że Ninka, anioł nasz, pomaga przy Idze, co nawet przy drobiazgach ma znaczenie? A to jej pastę nałoży na szczoteczkę, a to pomoże przy myciu czy ubieraniu. Iga też, poza tym, nie jest jakąś mocno wymagającą zaangażowania, dziewczynką, bo jest tak mocno samodzielna, że czasem aż za mocno.

A może pomaga podejście, bardziej wyluzowane? Z większym dystansem i bez stresu? Dzieci też to czują. Kto wie?

Tak więc gość sympatyczny, jest trochę roboty i z nim i w ogóle, ale dramatu, którego można by się spodziewać – nie zanotowałam.
Uf. Obym nie zapeszyła na kolejny miesiąc...

 

2 komentarze:

  1. Fajnie☺ Ale wykasuj ten fragment o nocach a ja udam ze to nie przeczytałam .... wrrr Mi się już laktacja ustabilizowala więc najpierw koleś wkur. .. się ze nie leci i się drze, a potem wkur. .. się ze leci za szybko. Faceci Nie dogodzisz😀

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas dziś pobudki 24, 2 - gadulenie do 3.30, 5 I o 6.15 definitywna. ., ale w ramach rekompensaty siedzi od godziny w foteliku zachwycony faktem ze jak wierzga kończynami dolnymi i gornymi to zabawki na palaku aż fruwaja. I za to to lubię, Blanka posiedziala Max minute

    OdpowiedzUsuń