środa, 16 września 2015

znużenie

Najszło mnie dziś, znane mi przecież doskonale uczucie - znużenia.
Nie chodzi o niewyspanie czy ogólnie, o zmęczenie. To, że czasem we łbie mi się kręci aż muszę sobie przysiąść, czy że zasypiam w każdym miejscu, pozycji i o każdej porze w jakieś 10 sekund - to oczywiste.
Chodzi raczej o takie poczucie jałowości, nudy i zniechęcenia. Jakoś tak poczułam, że nie chce mi się po raz tysiąc osiemset czterdziesty dziewiąty odbekiwać młodego, zmieniać mu pieluchy, nosić z bólem krzyża czy wysłuchiwać jego lamentów. Takie to jakieś cholernie żmudne.
I zdałam sobie sprawę, że jest nieźle. Miesiąc, no - cztery tygodnie, które jutro mijają, aż tyle wytrzymałam do pierwszego takiego stanu. Nie jest źle, przy dziewczynach wysiadałam dużo, dużo wcześniej!
Gdyby tak jeszcze można się było wieczorem wyrwać na jakąś zumbę albo inny basen - być może znużenie udałoby się odwlec w czasie. Niestety, rana wojenna nie chce się zagoić szybciej, niż procedury przewidują.
Pozostaje zatem walczyć z odczuciami w inny sposób. Tylko jeszcze nie wiem, w jaki...

2 komentarze:

  1. Normalne Z mojego doświadczenia z Blanka wynika ze pojawia się między 1 a 2 miesiącem życia dziecka, kiedy to matka zaczyna czuć się jak chomik na kolowrotku a efektów nie widać Ale to mija, obie to wiemy, prawda ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mija, a potem wraca :) I tak w kółko... Ad mortem usrantem, obawiam się ;)))

      Usuń