środa, 10 lutego 2016

pisak

W sobotę zjechaliśmy więc wszyscy do moich rodziców, aby się przegrupować. Dzieciom przeprać ciuchy, rozlokować młodego. K. zabrał nasze, zbędne już, akcesoria narciarskie do domu i pojechał.
Dzieci zajmowały się sobą. Iga wyciągnęła z posiadanej u moich rodziców skrzyneczki z przyborami do rysowania i malowania pisak i zawzięcie rysowała cud-rysunek. Poprosiłam dziecię moje, aby się spakowała i żeby posprzątała bajzel, jaki zdążyła w ciągu kilku godzin zrobić.
Podchodzi do mnie po chwili i mówi:
- Mamo, ja chcę zabrać ze sobą ten pisak.
Pomysł wydał mi się idiotyczny.
- Iguniu, ale po co, przecież Babcia Teresa weźmie ze sobą kredki, odłóż ten pisak na miejsce.
- Mamo, ale ja muszę go zabrać, bo chcę dokończyć ten rysunek.
- Dokończysz, jak wrócisz z wyjazdu, a jak weźmiesz to zgubisz i czym będziesz u Babci Maryli rysować?
Iga westchnęła głośno i z rezygnacją.
- Nie dogadamy się – powiedziała.

Pozwoliłam jej zabrać pisak, tłumiąc wybuch wesołości.

2 komentarze: