W sobotę zjechaliśmy więc wszyscy do moich rodziców, aby się
przegrupować. Dzieciom przeprać ciuchy, rozlokować młodego. K. zabrał nasze,
zbędne już, akcesoria narciarskie do domu i pojechał.
Dzieci zajmowały się sobą. Iga wyciągnęła z posiadanej u
moich rodziców skrzyneczki z przyborami do rysowania i malowania pisak i
zawzięcie rysowała cud-rysunek. Poprosiłam dziecię moje, aby się spakowała i
żeby posprzątała bajzel, jaki zdążyła w ciągu kilku godzin zrobić.
Podchodzi do mnie po chwili i mówi:
- Mamo, ja chcę zabrać ze sobą ten pisak.
Pomysł wydał mi się idiotyczny.
- Iguniu, ale po co, przecież Babcia Teresa weźmie ze sobą
kredki, odłóż ten pisak na miejsce.
- Mamo, ale ja muszę go zabrać, bo chcę dokończyć ten
rysunek.
- Dokończysz, jak wrócisz z wyjazdu, a jak weźmiesz to
zgubisz i czym będziesz u Babci Maryli rysować?
Iga westchnęła głośno i z rezygnacją.
- Nie dogadamy się – powiedziała.
Pozwoliłam jej zabrać pisak, tłumiąc wybuch wesołości.
Cudowna jest 😀
OdpowiedzUsuńCudowna jest 😀
OdpowiedzUsuń