czwartek, 14 kwietnia 2016

jedz!

Tytułem wstępu.
Gdyby za każdy zwrot, kierowany w stronę naszych dzieci a namawiający je do jedzenia, płacono walutą lub złotem, pławilibyśmy się w luksusach.
Jedz, zjedz wreszcie, no jedz, jedz proszę, ZJEDZ kolację, nie rozmawiam z Tobą bo nie jesz, czy mogłabyś już zjeść, czemu nie możesz zjeść i mieć czasu na przyjemności, czy naprawdę muszę Cię ciągle namawiać żebyś zjadła.
Inwencja mi się wyczerpuje mniej więcej w okolicach obiadu. Przy kolacji wychodzę - z siebie albo z jadalni. Dobrze, że nie mam wglądu w sposób jedzenia w placówkach oświatowych.
Przywiązywanie do krzesła - to byłby dobry pomysł. Szybko jednak takie krzesło straciłoby przyczepność i coś złego mogłoby się stać - na przykład krzesło by się zniszczyło. Przywiązywanie rąk nie zdałoby egzaminu. Zaklejenie ust i zakaz rozmów - słabe i nieefektywne. Czasem, w ramach edukacji, dziewczyny są rozdzielane i jedzą osobno. Nie widzę spektakularnych efektów.

I tak, kiedy ostatnio Nina, podczas kolacji, jedząc nawet jako tako, zdołała jednak opróżnić talerz głównie poprzez przybranie zawartością jego okolic, mój małżonek zwrócił się do niej w te słowa:
- Nina, nie mogę patrzeć, co Ty robisz z tym jedzeniem!
Na co siedząca obok Iga. jedząca wcale lub jeszcze mniej, poradziła mu:
- To zamknij oczy.

2 komentarze:

  1. Taaa O tym ile razy już powtórzyłam słowo "jedz" nie napiszę bo mi żyłka strzeli....

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaa O tym ile razy już powtórzyłam słowo "jedz" nie napiszę bo mi żyłka strzeli....

    OdpowiedzUsuń